6.04.2025 r.

 

Prolog kolarski (jednoosobowy)

 

Po prawie tygodniu przepięknej wiosennej pogody synoptycy wróżyli na ten weekend pogodową katastrofę: zimno, deszcze czy wręcz opady śniegu. A więc tylko najwięksi śmiałkowie wyściubiali nosy z domowego ciepełka. A jednak postanowiłem nie poddawać się i wyjechać na cieszyński rynek, czyli miejsce zbiórki dzisiejszego rajdu. Jadąc po drodze w głowie mi kołatało "... że choćby żabami prało i koło się w tył obracało...". Fakt, tłumów trudno było się spodziewać. Nadeszła godz.9.00, a ja tutaj samiuśki jak ten palec. Zadzwoniłem w końcu do prowadzącego "Wędrowniczka" i dowiedziałem się, że wyprawa została odwołana, bo nawet przez telefon było słychać, że choroba go rozłożyła. I co teraz?

Rozważyłem wszystkie za i przeciw. Za było to, że już tu jestem i to w sumie dość dobrze zabezpieczony przed prawie zerową temperaturą. No i z nieba nie lecą żaby, tylko polatuje drobny śnieg. A przeciw? Nie było, więc postanowiłem jednak wyruszyć na trasę, nieco zmodyfikowaną na "śladami Dobrej Pani z Kończyc". Wyruszyłem zatem przez Marklowice i Brzezówkę do Kończyc Wielkich, gdzie Dobra Pani czekała na mnie cierpliwie na ławeczce. Była dość lekko ubrana, więc w dotyku miała temperaturę denata. Potem odwiedziłem jeszcze Jej grobowiec na miejscowym cmentarzu oraz pomnik więźniów obozu pracy z Zebrzydowic. Następnie przez Rudnik i Hażlach ul. Rudowską wróciłem do Cieszyna. Przejechałem wszystkiego 34 km i był to całkiem przyjemny prolog.

 

[GALERIA ZDJĘĆ]

 

Rechtór Zbyś