19.05.2024 r.
Zielonoświątkowa jajecznica 2024 - Cisownica
Niedziela przywitała nas pochmurną pogodą z opadami deszczu.
Na zbiórkę na rynku w oznaczonej godzinie przyjechało zaledwie 9 Ondraszków na rowerze.
W myśl naszej przysięgi "Że choćby żabami prało i koło się w tył obracało i tak jedziemy..." więc pojechaliśmy. W miarę jak deszcz przechodził w coraz bardziej rzęsisty, nasze rowerowe tempo wzrastało. Na metę w agroturystyce "U Brzezinów" w Cisownicy większość uczestników jednak dojechała samochodami. Czyżby znak upływającego czasu ??
W każdym razie nasi szefowie kuchni Piotr "Śmig" i Kazik "Kolyjosz" wzięli się ostro do roboty i w kilku odcinkach usmażyli jajecznicę ze wszystkich 180 przywiezionych jajek pracowicie rozbitych przez zespół pod kierownictwem Kazi "Roztomiłej". Następnie 26 żarłoków wchłonęło to pyszne danie i dokładnie wylizało wszelkie naczynia. Tutaj dygresja: usmażyć dobrą jajecznicę w wielkiej żeliwnej brytfanie na wolnym ogniu nie jest wcale łatwo, więc tym bardziej ukłony w stronę naszych w/w kuchmistrzów, bowiem jajecznica wyszła place lizać.
Równolegle Jarek "Bystry" przeprowadził tradycyjny konkurs strzelecki o patelnię-puchar "Króla strzelców Ondraszkowej jajecznicy". Uwaga-uwaga!: po rocznej absencji puchar znów powrócił na łono Ondraszka. A sprawił to nasz prezes Zbyszek "Rechtór". Wydaje się, że nieobecność poprzedniego króla strzelców Andrzeja z Jastrzębskiej "Wiercipięty" nie miała nic do rzeczy, bowiem byliśmy we wspaniałej formie strzeleckiej. Drugie miejsce zajął (tylko o dwa punkty mniej) Piotr "Paparazzi" a trzecie gospodarz miejsca p. Brzezina.
Warto odnotować też obecność rodzin z juniorami: na rowerach p.Mrózkowie z dziećmi oraz samochodem Justyna Gorczyca z kilkuletnimi Marcysią i Mają.
Na zakończenie improwizowany chórek, w którym prym wiodły Maryla "Roztrzapek" i Wisia "Ośka" przy niewielkiej pomocy "Rechtora" dał mini recital piosenek regionalnych z naszego śpiewnika nagrodzony rzęsistymi brawami tych, którzy do tego momentu dotrwali.
Pomimo początkowo niesprzyjającej pogody całkiem sporo się nas zjechało i dobrze się bawiliśmy, w czym oczywiście pomogła nam życzliwość gospodarzy tego miejsca. A kołocze w wykonaniu p. Brzezinowej to naprawdę "niebo w gębie".
Do zobaczenia za rok.
Maryla "Roztrzapek"