17.09.2023 r.
Do ujścia Olzy po raz XIII
Jak swego czasu ustaliliśmy z przyjaciółmi z PTTS-u olziańskie rajdy odbywać się miały naprzemiennie, więc po ubiegłorocznej XX jubileuszowej wyprawie do źródeł tym razem na cel wzięliśmy ujście tej najważniejszej na Śląsku Cieszyńskim rzeki. Całość organizacji i prowadzenia wzięli na siebie Beskidziocy. Wyznaczyli miejsce startu w Dziećmorowicach przy przystanku kolejowym, gdzie różnymi środkami transportu, w tym i rowerem (m.in. Andrzej Ziołowy i Robert Wałaski) dotarło aż 29 Ondraszków, Bekidzioków i sympatyków roweru. Na pewno przyczyniła się do tego słoneczna i ciepła pogoda. Prowadzenia podjął się Leszek Cimała wraz ze swoją sympatyczną rowerową rodzinką. Już na początku wjechaliśmy na rowerową ścieżkę, niestety we fragmencie do Wierzniowic mocno rozoraną ciężkim sprzętem w związku z rekultywacją okolicznych stawów. Następnie przejechaliśmy przez most na Olzie, i wkrótce wjechaliśmy na ścieżkę w Gorzyczkach. Dalej nasza droga wiodła przez Uchylsko i Olzę i finalnie zatrzymaliśmy się przy w miejscu, gdzie Olza kończy swój bieg i wpływa do Odry. Aby zobaczyć te dziwy należało przejść przez wał p.powodziowy i idąc ledwo widoczną ścieżką przedrzeć przez pas nabrzeżnych zarośli a na koniec, czepiając się gałęzi, zsunąć się ze stromej skarpy wprost nad wodę. Nie wszystkim chciało się tego dokonać, więc wybrała się tam tylko garstka uczestników. I tutaj dygresja: doskonale pamiętam nasze pierwsze wyprawy do ujścia Olzy. Wtedy to dojście na ostrów od strony czeskiego Kopytowa przypominało prawdziwe przedzieranie się przez dżunglę, a obecnie prowadzi tam piękna ścieżka rowerowa. Tak więc miejsce połączenia obu rzek od tej strony jest teraz łatwo dostępne. Ale i z polskiej strony było widać, jak czyste wody Olzy znikają z szaroburym nurcie Odry. Korzystając z okazji pobrodziłem nieco w płytkiej i ciepłej wodzie, przybliżyłem obecnym historię Olzy i naszych wypraw. Oczywiście zaśpiewaliśmy też "Płyniesz Olzo" i "Szumi jawor", a na zakończenie Władek Niedoba z Beskidzioków przekazał Ondraszkom jako organizatorom przeszłego rajdu "smarkoczek" przechodni "Olzówki", który najpierw uroczyście opróżniliśmy ze smakowitej zawartości.
Następnie Leszek poprowadził nasz peleton do Chałupek fajną ścieżką wzdłuż meandrów Odry, z postojem przy wieży widokowej. Do Starego Bogumina przejechaliśmy przez most na Odrze, przedzierając się przez gęste tłumy zebrane z okazji odbywającego się właśnie "Jarmarku na granicy". Tak więc miejsce, gdzie niegdyś w majestacie prawa prowadzono wnikliwe kontrole graniczne i sprawdzano wszelakie dokumenty obecnie opanował handel, i nikt teraz już nie pyta co i ile można wwieźć czy wywieźć. Oto prawdziwa historia, w którą jeszcze pół wieku temu nikt by nie uwierzył.
Nasza wycieczka formalnie zakończyła się w Boguminie, gdzie w ogródku restauracji podsumowaliśmy dzisiejszą, bardzo ciekawą wyprawę. Korzystając z okazji Andrzej "Ziołowy" przy aplauzie zgromadzonych, wręczył uczestnikom niedawnej wycieczki Paparazziego zdobyte przy tej okazji odznaki "Tyskiej pętli rowerowej".
No i pozostało nam jeszcze wrócić do Cieszyna, w zdecydowanej większości na rowerach scieżką wzdłuż Olzy. Przejechałem 70 km.
Rechtór-Zbyś