Spotkanie aktywu turystyki kolarskiej województwa Śląskiego w Raciborzu

Rechtór

21.02.2015

W tym roku działacze turystyki kolarskiej z całego województwa zawitali do Raciborza, a była ku temu wyjątkowa okazja, miejscowy oddział PTTK obchodził jubileusz 60-lecia. Miejsce spotkania było adekwatne do rangi uroczystości, była to sala konferencyjna w świeżo odrestaurowanym zamku książęcym. Oprócz licznie przybyłych gości z różnych klubów, komisji kolarskich i okolicznych oddziałów PTTK obecni byli również przedstawiciele władz samorządowych powiatu oraz miasta. Ondraszków tym razem reprezentowali: J&J Rezmerowie, A. Nowak, K. Szewczyk oraz Z. Pawlik.

Prezes oddziału PTTK z Cieszyna, J. Tyczkowski, był obecny aż w trzech funkcjach, oprócz naszego oddziału reprezentował Radę Prezesów oddziałów PTTK woj. śląskiego oraz władze ZG PTTK. Wszyscy dobrze życzyli Jubilatowi popierając to okolicznościowymi laurkami. Nasz klub wręczył prezesowi miejscowego oddziału PTTK okolicznościowy dyplom, proporczyk oraz „turystyczny niezbędnik” z logiem klubu. M. Koba, szef Regionalnej Rady Turystyki Kolarskiej, wręczył odznaki „za zasługi dla turystyki kolarskiej woj. śląskiego” kilkunastu działaczom, w tym 5 Ondraszkom.

Spotkanie nie było tylko „wymianą czułości”, ale zawierało również bogate treści krajoznawcze. O przyrodzie regionu raciborskiego opowiadał znany w środowisku botanik ilustrując swą opowieść kapitalnymi zdjęciami. Dla mnie zaskoczeniem było to, że zawędrowała tutaj również „Hacquetia epipactis”, czyli nasza cieszynianka wiosenna. Prelegent jednak przyznał, że jest jej tu ledwie kilka izolowanych stanowisk. Z innej branży niespodzianką było to, że w Raciborzu od 2012 roku istnieje firma produkująca rowery. Jak twierdził jej właściciel nie jest to produkcja taśmowa, lecz prawie rękodzieło, jeśli ktoś chce nabyć jakiś fikuśny rower „na miarę” może tutaj złożyć zamówienie. Na koniec obejrzeliśmy kilka spotów reklamowych promujących region.

Muzyczny przerywnik zapewnił chór żeński, który przy akompaniamencie gitary śpiewał znane turystyczne piosenki, z przyjemnością do nich dołączyliśmy. Fajnie śpiewali, a prawdziwym wirtuozem był gitarzysta oraz młoda mama, która partie solowe ciągnęła z kilkumiesięcznym malcem na rękach oraz niewiele starszą dziewczynką przy boku. Czasem malec też jej na swój sposób pomagał.

Po przerwie na zupę przyszła kolej na realizację programu zwiedzania. Mieliśmy w planie wejście do muzeum, które ma swoją siedzibę w dawnym klasztorze i kościele Dominikanek, zwiedzanie zamkowej ekspozycji, a także sąsiedniego browaru. Zaliczyliśmy wszystkie punkty programu, każdy z nich miał coś w sobie. W muzeum np., wśród rozlicznych eksponatów, była oryginalna mumia egipska. Skąd się tutaj wzięła? Otóż w XIX wieku baron Anzelm von Rothschild przywiózł ją dla swojej narzeczonej jako… pamiątkę z podróży po Egipcie. Miał gest, lecz jak się można było spodziewać, narzeczona wywaliła go wraz z tą osobliwą pamiątką na ulicę. Potem dała się jakoś udobruchać, a mumia długo się tułała, aż w końcu trafiła do tutejszego muzeum.

W zamku z kolei była ciekawa Izba Tradycji Więziennictwa. Tutaj mogliśmy posiedzieć w celi wraz z osadzonym, obejrzeć przeróżne osobliwości, np. bombę – czyli sracz stosowany tam, gdzie nie było jeszcze kanalizacji, czy też drewniany młot do opukiwania krat (w celu sprawdzania czy nie zostały podpiłowane). Wystawione też były np. oryginalne drzwi z celi cieszyńskiego CK więzienia z 1896r. W innym miejscu, za szybką, można było zobaczyć np. ząb trzonowy mamuta, a także wyskrobane nożem na murze wyznanie XVII-wiecznego turysty: „Tu byłem”. Jak widać zwyczaj skrobania graffiti po zabytkowych murach też ma swoją długą historię.

Po „Browarze Zamkowym”, który faktycznie zajmuje jedno ze skrzydeł zamku, oprowadzał nas sam mistrz ceremonii. Raciborski browar ma tradycje średniowieczne (powstał w 1567roku!) i nadal warzy piwo, lecz obecnie jako firma prywatna. Dzięki temu, że proces powstawania złotego trunku nie jest zmechanizowany, produkt ma swoją markę wg zasady „My piwo tworzymy, inni je produkują”. Słuchając ciekawych opowieści przeszliśmy cały szlak jego powstawania, aż do miejsca, za którym wszyscy tęsknili: izbą degustacji. Tutaj zgodnie uznaliśmy, że opowieści o wyjątkowym smaku nie były wcale przesadzone. Wg oryginalnych receptur produkują tutaj także np. piwo zielone (barwnik z ekstraktu na bazie szpinaku), miodowe, rżnięte oraz dyniowe.

Przy tak bogatym programie nic dziwnego, że do domu wróciliśmy po zmroku. Zwłaszcza, że w naszym programie mieliśmy jeszcze odwiedziny nowo mianowanej Pani Młodej „Alipali”.

[GALERIA ZDJĘĆ]