Ostrawa-Mosznow Dni NATO - co ty na to?

Rechtór

25.09.2011

Już po raz jedenasty na lotnisku w Mosznowie koło Ostrawy można było zobaczyć wojskowy sprzęt (i nie tylko) państw członkowskich NATO ze szczególnym uwzględnieniem lotnictwa. Był to dla mnie sygnał, aby zorganizować tam rowerową wyprawę. W słoneczny niedzielny poranek na dworcu w Czeskim Cieszynie spotkało się w tym celu 13 Wspaniałych: Gwarek, Szykowno, Rechtór, Rogulka, L. Nowak, D. Pawlik, H. Moskała, K i R. Pawliczkowie, K. i H. Hanslowie oraz dwóch sympatyków klubu.

Wpakowaliśmy się zatem do pociągu i przez Karwinę, Bogumin, Ostrawę dojechaliśmy do miejscowości Polanka nad Odrą. Tutaj na przystanku oczekiwał nas T. Farny – jeden, jedyny „Beskidziok” który też chciał te cuda zobaczyć. Jako, że już jeździł w tych stronach podjął się prowadzenia naszego peletoniku. Bardzo sympatyczną ścieżką rowerową między lasami i stawami po ok. 8km dotarliśmy na lotnisko. Trafienie nie stanowiło jednak wielkiego problemu, bo już z daleka było słychać warkot śmigłowców, ryk odrzutowych silników, a wszyscy ludzie szli lub jechali w tą samą stronę.

Rowery pozostawiliśmy na specjalnym bezpłatnym parkingu zorganizowanym przez straż miejską z Ostrawy. Był to przeogromny parking na przeszło 3 tyś. bicykli i został bardzo sprawnie przygotowany: każdego wpisano do odpowiedniej księgi, dostał przydzielony numer i miejsce, a dla pewności czy będzie wyjeżdżał ze swoim bicyklem zrobiono też każdemu fotkę wraz z rowerem.

Uwolnieni od naszych wehikułów daliśmy się ponieść fali zwiedzających. A oglądać było co. Wystawy statyczne - sprzęt latający z większości państw - członków NATO (niektóre samoloty można było zwiedzać), wozy straży pożarnej i służb celnych, wystawa techniki bojowej armii czeskiej zarówno plenerowa jak i w specjalnych pomieszczeniach namiotach. Między tym wszystkim stały setki jarmarcznych budek oferującym wszystko, co zwiedzającym mogło się przydać - od oryginalnego munduru z demobilu po hot-doga.

Spotkaliśmy też grupkę Ondraszków, którzy z zasady jeżdżą wyłącznie na rowerze i dotarli tu bezpośrednio. Byli to: S. Pawlik, P. Hamera, F. Grelowski oraz Andrzej Ziołowy. Wielkie wrażenie zrobiły wystawione największe samoloty świata typu Herkules, które USAAF zaprezentował w wersji bombowca, tankowca oraz transportowca. Rozpiętość skrzydeł tych kolosów to ponad 50m, masa ponad 70 ton i to wszystko w dodatku potrafi latać!

Równocześnie na ziemi i w powietrzu odbywały się pokazy dynamiczne - policja ścigała „kiboli”, celnicy przechwytywali kontrabandę, psy goniły przestępców, a nad tym wszystkim lotnicy dokonywali cudów w akrobacjach powietrznych. Na kolana rzuciły wszystkich nieprawdopodobne wręcz akrobacje wykonane w ponaddźwiękowej szybkości przez team ośmiu tureckich odrzutowców Słowem dla każdego coś ciekawego.

Czas jednak upłynął szybko i trzeba było wracać. Wykorzystując świetne ścieżki rowerowe przez Starą Ves, Bruszperk, Pisek, dotarliśmy do Hawierzowa. Tutaj pożegnaliśmy kolegę Beskidzioka i dalej przez Olbrachcice i Podoborę dojechaliśmy do Cieszyna. Był to dosłownie ostatni moment, bo słońce już kryło się za horyzontem. Na liczniku (moim) wystukało 83km, a w pamięci (wszystkich) pozostały miłe wspomnienia po tej sympatycznej wyprawie.