25.04.2011
Święta,święta i po... ruszać też się trzeba. Chociaż pogoda nie była zbyt zachęcająca, to jednak postanowiliśmy spalić trochę świątecznych kalorii. Po wczesnoporannych konsultacjach, na zbiórce pod Zamkiem spotkaliśmy się w czwórkę: Maryla, Wisia, Piotr i ja. Pierwotna trasa miała prowadzić dookoła jeziora w Żermanicach i Cierlicku. Ale po drodze, z uwagi na duże zachmurzenie, zmieniliśmy kierunek na Trzanowice, Ligotkę Kameralną i Ropicę. W okolicy pól golfowych trochę postraszyła nas burza - na nasze szczęście skończyło się tylko na strachu.
Po drodze spotkaliśmy wielkanocnego zajączka, ale był zbyt szybki (wystraszony), aby zrobić mu zdjęcie. Z barankiem było już zupełnie inaczej - chociaż złośliwi mogliby powiedzieć "spotkał swój swojego". Jednakże nie byliśmy osamotnieni na rowerach. W większości mijani rowerzyści reprezentowali naród zza Olzy. W dobrych humorach i suchych ubraniach, zadowoleni z relaksu, wróciliśmy do Cieszyna. Trasa miała ok. 40km.