21 - 23.08.2009
Korzystając z nieco przedłużonego weekendu (jeden dzień urlopu) postanowiliśmy w grupie Maryla - "Roztrzapek", Wisia - "Ośka" , Jarek - "Bystry" i Piotr - "Śmig" (już od środy 19.08.2009 na rowerze pod namiotem) skorzystać z zaproszenia cioci naszych Pań i wybrać się na Jurę Krakowsko-Częstochowską.
Bazą wypadową była miejscowość Smardzowice niedaleko Ojcowa, leżąca na granicy Ojcowskiego Parku Narodowego. Piotr wyruszył już w środę rano rowerem, biwakował w okolicach Chrzanowa i dojechał na miejsce prawie jednocześnie z nami, czyli w piątek po południu. Całą sobotę postanowiliśmy przeznaczyć na wycieczkę rowerową Doliną Prądnika. Rozstrzapek tymczasem wyruszyła na pieszą wyprawę do Ojcowa. Po pewnych perypetiach związanych z odszukaniem szlaku, udało się nam zjechać w Dolinę i ruszyć w górę rzeczki.
Podziwialiśmy ciekawe formy skał min. Rękawicę, zwiedziliśmy Jaskinię Ciemną i dojechaliśmy do Ojcowa. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej w kierunku zamku w Pieskowej Skale. Po drodze podziwialiśmy działanie młynów wodnych, czerpiących energię do pracy z nurtu Prądnika. W Pieskowej Skale zwiedziliśmy wnętrza zamkowe, z wspaniałymi ogrodami oraz zobaczyliśmy Maczugę Herkulesa.
Droga powrotna prowadziła ponownie przez Ojców, a następnie tzw. Drogą Królewską do Smardzowic, gdzie niegdyś znajdował się jeden z zamków wybudowanych przez Kazimierza Wielkiego. Wieczór spędziliśmy wesoło opiekając kiełbaski na grillu. Niedzielny poranek niestety powitał nas deszczem, a więc nici z dalszej rowerowej przygody. W drodze powrotnej - już samochodem postanowiliśmy jeszcze odwiedzić obóz zagłady w Oświęcimiu. Jak zazwyczaj były tu tłumy zwiedzających reprezentujących pewnie narody całego świata, a zwłaszcza tych krajów których ludność straciła życie w tym przejmującym miejscu.