22.04.2007
Dnia 22.04.2007 w innym niż zwykle miejscu - na skwerku przy Placu Wolności, w promieniach porannego słońca zebrał sie spory tłumek kolarzy z obu stron Olzy, a także aż z Bielska-Białej. Łączył wszystkich jeden cel - otworzyć tegoroczny sezon. Trasę opracował Andrzej Nowak "Skryba". Była bardzo ciekawa widokowo, no i trochę "wyrypiasta". Z tego właśnie powodu podzielono się na trzy zespoły. Trasa najmniej eksponowana, nieco dłuższa lecz z dość stromym podejściem oraz "na fulla" z wyjazdem na siodło pod Czantorią. Wszyscy zgodnie ruszyli w kierunku Puńcowa a granicę przekroczyliśmy przez turystyczne przejście w Kojkowicach.
Odcinek do Lesznej na kolejne przejście obfitował w wspaniałe widoki bo droga prowadziła szczytami granicznych wzniesień. Wjechaliśmy z powrotem do Polski, a pogranicznicy widząc kawalkadę 57 kolarzy nawet nie pytali o dokumenty, i czym prędzej podnieśli szlaban. Tuż za przejściem jedna grupka sfrunęła do Dzięgielowa, a reszta również sfrunęła lecz w kierunku Lesznej Górnej. Podjechaliśmy wzdłuż potoku Lesznianka do miejsca gdzie droga wyrywa ostro w górę na przełęcz pod Tułem. Nastąpiła tu prawdziwa weryfikacja kondycji. No cóż, jest to dopiero otwarcie sezonu więc nie dziwmy się zasapanym rowerzystom pracowicie pchającym rowery pod górkę. Na przełęczy odłączyła się następna grupa, która raczej pieszo niż rowerem szlakiem turystycznym udała się na metę. Reszta peletonu jeszcze musiała pokonać kilka stromych podjazdów, lecz w nagrodę czekał ich cudowny, długi zjazd do Cisownicy.
Na mecie, czyli w byłym schronisku PTTK pod Tułem niebawem wszyscy się znów spotkali. Korzystając z pogody jedni wystawili twarz do słońca, inni rozpalili ognisko opiekając kiełbaski, a Ondraszkowy chórek zachęcał wszystkich do wspólnego śpiewania. Gwoździem programu były "chrzciny" dwóch Pogan: Basi Nowak i Beaty Szarzec, które dostąpiły zaszczytu przyjęcia do ondraszkowej braci. Ostatnią próbą przed złożeniem przyrzeczenia było wypicie tajemniczej mikstury, której sam widok przyprawiał o ciarki. Obie panie zniosły jednak mężnie te katusze i po złożeniu przyrzeczenia "że choćby żabami prało i koło się w tył obracało będą sławić w podróżach nasz ondraszkowy klub", zostały przez prezesa pasowane pompką rowerową na prawdziwych Ondraszków otrzymując imiona: Basia - "Baśka" a Beatka - "Szykowno". Wszyscy obecni, jako świadkowie podpisali się na uroczystym akcie nadania imienia. Aplauzom i gratulacjom nie było końca. Na zakończenie wyprawy przedstawiono klubowe zamierzenia na tegoroczny sezon. Ogółem przejechaliśmy ok. 50 km.