29.08.2004
Zmian było więcej bowiem nie tylko inny termin ale i trasa. Drugi odcinek zatytułowałem "Między górami a stawami", co miało obrazować ukształtowanie terenu tej wyprawy. Na starcie w Skoczowie zebrał się spory tłumek kolarzy - aż 27!, w tym 5 z Zaolzia oraz przemiła dwójka z Jastrzębia Zdroju.
Ruszyliśmy wałami Wisły do Górek Wielkich aby odwiedzić domek ogrodnika Zofii Kossak-Szczuckiej. Kustosz muzeum w zajmujący sposób przedstawił nam bogate życie pisarki, która swe losy mocno związała z Ziemią Cieszyńską. Następnym etapem rowerowej podróży było Jaworze, do którego dojechaliśmy korzystając ze ścieżki "Green Peace" i trawersując zbocza Czupla i Bucznika. Jaworze - obecnie trochę zapomniane, znane jednak w przeszłości z bogatej uzdrowiskowej historii i działalności hrabiów St. Genois d'Anneaucourt, po których pozostało sporo zabytków.
Następny etap to zamek w Grodźcu. Na zamku podejmował nas sam właściciel (od niedawna zamek przeszedł w prywatne ręce), dzięki któremu mieliśmy możliwość zwiedzania zamczyska prawie "od piwnic aż po dach". Szkoda, że miniony długi okres urzędowania instytucji PAN nie wyszedł tej szacownej budowli na dobre. Rozstrząsaliśmy przy okazji dość zawiłą historię rodu Grodeckich - budowniczych zamku i ich związku z bł. Melchorem Grodeckim. Na pożegnanie "Pan na zamku" poczęstował wszystkich pyszną wodą mineralną.
Dalej w drogę - teraz do Bielowicka, gdzie zwiedziliśmy uroczy drewniany kościólek św. Wawrzyńca z 1702r i trafiliśmy również na dożynki, więc nie mogliśmy ruszyć dalej bez spróbowania specjalności dożynkowej kuchni. Miejscowa kapela odegrała nawet dedykację na cześć naszej kolarskiej braci.
Delektując się pięknymi widokami oraz wspaniałą pogodą dojechaliśmy do Skoczowa i dalej przez Wilamowice oraz Dębowiec do Cieszyna, mając w nogach przeszło 54 km i mam nadzieję, że dobre wspomnienia.