Aktualności

Szlakiem tężni

Ziołowy

23.06.2024 r.

 

Szlakiem tężni

 

Pomysłodawcą wycieczki był Mieczysław Buława, ale mi przekazał przyjemność jej prowadzenia.

Wystartowaliśmy 23 czerwca z cieszyńskiego rynku w kierunku Banotówki, gdzie znajduje się najbliższa w okolicy tężnia. Poinformowałem uczestników o składzie chemicznym solanki, zaletach i wadach inhalowania. Następnie bocznymi drogami udaliśmy się w kierunku Goleszowa. Pewną "atrakcją" była przeprawa przez powalone drzewo podczas przejazdu przez Las Grabicz.

Tężnia w Goleszowie znajduje się przy Gminnym Ośrodku Kultury. Zaparkowaliśmy nasze rowery w wiacie odpoczynkowej, w której o dziwo znajdują się gniazdka do ładowania rowerów elektrycznych. Teren wokół jest wspaniale zagospodarowany. Mieści się tu mały amfiteatr, ścieżki, ławeczki, plac zabaw dla dzieci, oraz miejsce upamiętniające tragiczny okres wojenny.

Do Ustronia dojechaliśmy znowu bocznymi drogami. Tężnia mieści się w Parku Kuracyjnym tuż obok amfiteatru. Tu mogliśmy obejrzeć ciekawą trójbryłową konstrukcję oraz korzystać z dobrodziejstwa jakie daje wdychanie naturalnego, solnego aerozolu.

By mieć siły do dalszej podróży zaliczyliśmy stołówkę Maja, a następnie wzdłuż Wisły pojechaliśmy do Ochab. Zakończenie wycieczki odbyło się w Kole Pszczelarskim w Kończycach Małych.

Przejechałem 75 km przy wspaniałej pogodzie i w doskonałym 12 osobowym towarzystwie.

 

[GALERIA ZDJĘĆ]

 

Ziołowy

Nasza Wigilijka - 2024

Rechtór

8.12.2024 r.

 

Nasza Wigilijka - 2024

 

Dziś pierwsza niedziela grudnia. W kościele katolickim jest to początek drugiego tygodnia adwentu, a w większości domów zaczyna się okres przewracania wszystkiego do góry nogami i odkurzania nawet w takich miejscach, gdzie cały rok się spokojnie zbierał. Tak więc na teraz to święta są tylko w supermarketach, gdzie na klientów czekają dawno ustrojone choinki i góry przyszłych prezentów, ale też i w Ondraszku. Dzisiaj bowiem spotkaliśmy się w restauracji Kaskada, aby na chwilę zwolnić w tym zwariowanym tempie przygotowań, trochę pobyć razem, powspominać miniony czas i nieco podelektować się magią Bożego Narodzenia. Mistrzem ceremonii jak co roku była Basia "Apanaczi", a w spotkaniu wzięło udział ponad 30 ondraszków i sympatyków. Bardzo ucieszyła nas obecność gościa zza Olzy Władka Kristena oraz Krzysztofa Kasztury członka naszego Koła, a zarazem wiceburmistrza cieszyńskiego grodu. Serdecznie powitaliśmy też "gości z daleka" Włodka "Dociyrnego" z Bielska, Irenę i Mariana Gołuckich z Wodzisławia oraz Renatę "Rajzyrkę" z Eugeniuszem Mikoda z Poręby k/Pszczyny. Oprawę muzyczną wieczoru zapewnił multiinstrumentalista Władek Kawecki nasz niegdysiejszy klubowicz oraz Andrzej Hałczyński z nieodłączną gitarą. Z racji obchodzonych niedawnych urodzin Włodek "Dociyrny" oraz Józek "Niezłomny" otrzymali serdeczne życzenia poparte prezentem oraz chóralnym "Sto lat". "Dociyrny" z własnej inicjatywy na chwilę stał się św. Mikołajem i grzecznym dziewczynkom i chłopcom (czyli wszystkim!) ofiarował drobne upominki, a były to piszące strusie.

Przełamaliśmy się opłatkiem życząc wzajemnie szczęścia, zrealizowania planów nie wyłączając tych z ondraszkowego kalendarium, a przede wszystkim zdrowia. Właśnie z powodu zdrowia zabrakło wśród nas Maryli "Roztrzapka". Była z nami jednak duchowo, bowiem połączyliśmy się telefonicznie z życzeniami i zaśpiewaliśmy jej dedykowaną kolędę.

Basia przygotowała okazjonalny śpiewnik z kolędami, który bardzo się przydał, i była też zręcznym moderatorem tego spotkania, za co otrzymała gorące podziękowania. Parokrotnie wystąpił też Władek Kawecki bawiąc wszystkich wierszami po naszymu, a Wisia "Ośka" przy akompaniamencie Władka zaśpiewała solo parę uroczych kolęd.

Na naszym świątecznym stole królowała smakowita sałatka z rybką i barszcz z pierogami, a do tego domowej roboty ciasta przygotowane przez klubowe koleżanki.

Tak nam przy opowieściach i kolędach mijał czas, i nie wiedzieć kiedy zrobiło się późno. Pora wracać do codziennych problemów ale też i radości oczekiwania na świąteczny czas oraz nadchodzący Nowy Rok.

 

[GALERIA ZDJĘĆ]

 

Rechtór - Zbyś

Kujawy mNIEj znane

Bystry

27.07 - 4.08.2024 r.

 

Kujawy mNIEj znane.

 

Tegoroczny urlop rowerowy Rezmerów postanowiliśmy spędzić na Kujawach. Bazą miała być i była Kruszwica.

Przesłanek ku temu, aby właśnie tam się wybrać było kilka:

  • dla mnie była to w pewnym sensie podróż sentymentalna;
  • postanowiliśmy pozwiedzać romańskie budowle, gdyż jako mieszkańcy Cieszyna, znamy tylko naszą rotundę o wartości 20 PLN;
  • chęć pojeżdżenia po czymś płaskim; zwiedzenie części Szlaku Piastowskiego.

Termin był przystępny, gdyż pogoda zapowiadała się czysto rowerowo na przełomie lipca i sierpnia, i udało się nam zarezerwować domek nad Gopłem w Kruszwicy.

Jedyny dzień, kiedy był bardzo silny wiatr, wykorzystaliśmy na wycieczkę samochodową do Lichenia. Ja znałem to miejsce z dwóch pobytów: w 1982r oraz w roku 2000. Wisia była tam również, ale też dawno temu.

W roku 1982 nic nie zapowiadało takiego rozwoju Sanktuarium.

Natomiast rok 2000, kiedy stała już bazylika, nie nasuwał na myśl przepychu, z jakim to miejsce zostanie urządzone. Można by pokusić się o określenie, że powstał tutaj prawdziwy kombinat kościelno - turystyczny, gdyż dla przybywających tu licznie pielgrzymów, oraz odwiedzających to miejsce zwykłych turystów, powstało tutaj mnóstwo miejsc noclegowych oraz restauracji, parkingów i cała infrastruktura. Jest gdzie zjeść, wyspać się, odpocząć, pomodlić się czy też podumać.

Po poprawie pogody postanowiliśmy zacząć zwiedzanie na naszych stalowych i aluminiowych rumakach.

Na pierwszy "ogień" poszedł Inowrocław.

Ponad 70-tysięczne miasto, piąte co do wielkości w woj. kujawsko - pomorskim. Znane już w średniowieczu, założone ok. 1120 roku,leżące na "Szlaku bursztynowym". Siedziba przemysłu chemicznego (Inowrocławskie Zakłady Chemiczne "Soda- Mątwy"), szklarskiego (Huta Szkła Gospodarczego "Irena" - producent szkła kryształowego i sodowego), Inowrocławskie Kopalnie Soli "Solino" - producent soli i solanki, zakłady branży metalowej oraz liczne drukarnie. Znajduje się tutaj również duży garnizon wojskowy.

Do ważniejszych ludzi związanych z Inowrocławiem należy zaliczyć Jana Kasprowicza, romską pisarkę Papuszę, Stanisława Przybyszewskiego - pisarza, poetę, publicystę i działacza politycznego, którego życiorys, tak w sferze zawodowej, jaki osobistej, jest bardzo bogaty, oraz kardynała Prymasa Józefa Glempa.

Inowrocław posiada dużą romańską rotundę, która jest bazyliką mniejszą pw. Najświętszej Marii Panny. Na jej ścianach można zauważyć na kamieniach wykute twarze. O ich pochodzeniu i znaczeniu niewiele wiadomo.

Na malowniczym inowrocławskim Rynku spotkały się dwie Jadwigi: królowa Jadwiga, która była częstym gościem w Inowrocławiu i Jadwiga I Cieszyńska, która w Inowrocławiu gościła pierwszy raz. Obie panie podczas towarzyskiej pogawędki wymieniły się uwagami na temat miasta? Ja nie słyszałem!!

W mieście w 1321 roku odbył się, przed sądem papieskim,proces polsko – krzyżacki, który miał doprowadzić do zwrotu Polsce Pomorza Gdańskiego. Chociaż proces został wygrany, to Krzyżacy zwlekali ze zwrotem spornych ziem, a później doprowadzili do unieważnienia wyroku.

Odwiedziliśmy również Park Zdrojowy, gdyż miasto jest uzdrowiskiem. Jedną z wielu atrakcji jest tężnia, oddana do użytku po remoncie w 2001roku, o wysokości 9 metrów i długości 300. Ma kształt dwóch sześcioboków połączonych nieistniejącym szóstym bokiem. Tak więc nie przypomina nam w niczym swoim kształtem tężni ciechocińskich. Po dniu intensywnego zwiedzania powróciliśmy do naszej bazy.

Kolejny dzień poświęciliśmy na wyjazd do Strzelna. Znajduje się tam największa romańska rotunda w Polsce – kościół św. Prokopa z 1133r. Posiada on prostokątne prezbiterium, które jest unikalne dla dla kościołów romańskich. Rotunda miała służyć wiernym, a obok powstał również w tym samym okresie kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy i Najświętszej Marii Panny i klasztor norbertanek. Ewenementem na skalę europejską są kamienne romańskie kolumny o wysokości ok. 4,3-4,4 m. Dwie z nich przedstawiają postaci uosabiające na jednej z kolumn cnoty, a na drugiej przywary. Każda z kolumn zawiera po 18 postaci w trzech strefach po 6. Ewenementem są nie dla tego, że są takie duże i rzeźbione, ale dla tego, że podobne znajdują się tylko w dwóch miejscach w Europie Zachodniej: w Hiszpanii w Santiago de Compostela (Brama Złotników Katedry św. Jakuba) i we Włoszech w Wenecji (Katedra św. Marka). Można też podziwiać w kościele piękne malowane konfesjonały, a w rotundzie znajdują się pozostałości drewnianej drogi krzyżowej z XIV wieku.

Następna wyprawa była do Brześcia Kujawskiego. A ponieważ byłaby to dosyć długa wycieczka, dlatego postanowiliśmy podjechać autem z rowerami na parking koło pomnika w Płowcach, i dalej ruszyć już na rowerach. Pomnik w Płowcach upamiętnia bitwę z 27.09.1331 pomiędzy wojskami polskimi, dowodzonymi przez króla Władysława Łokietka, a Krzyżakami. Bitwa ta, chociaż nie została jednoznacznie rozstrzygnięta to jednak wstrzymała ekspansję Krzyżaków w głąb Kujaw. Szkoda, że na krótko. Następnie pojechaliśmy do Brześcia Kujawskiego. Jest to miejsce urodzenia księcia brzeskiego Władysława (Łokietka)i jego syna Kazimierza (Wielkiego). Jak w większości kujawskich miasteczek, w centrum "króluje" stara zabudowa, charakterystyczna dla tego regionu w XVIII – XX wieku. Niskie, przeważnie parterowe domy, z drewnianym poddaszem i dwuspadowymi dachami. Zwiedziliśmy rynek, z pomnikiem króla Władysława, kościół, fragmenty zamku. Zawitaliśmy również do Brzeskiego Centrum Kultury i Historii. Dowiedzieliśmy się tam, że wieczorem będzie występ zespołu regionalnego z Meksyku i wstęp jest darmowy. Postanowiliśmy skorzystać z tej okazji, i już nie marudząc, ruszyliśmy w drogę powrotną do Płowiec, do auta. Po drodze jednakże była zaplanowana jeszcze jedna atrakcja. W miejscowości Redecz Krukowy jest prywatne Muzeum Techniki i Gospodarstwa Wiejskiego. Prawdziwe "mydło i powidło", i to na wielką skalę! Mieliśmy już okazję oglądać podobne miejsca, ale wszystkie one razem wzięte byłyby tylko ułamkiem, jeśli chodzi o powierzchnię i ilość zbiorów. Było tam wszystko: od podstawowych narzędzi i sprzętów domowych już sprzed ok.200 lat, po maszyny i urządzenia rolnicze z XIX i XX wieku, aż do lokomotyw, tramwajów, samochodów osobowych i ciężarowych, motocykli. Rodzynkami na pewno były: BRDM, SKOT, śmigłowiec wojskowy, wyrzutnia rakiet przeciwlotniczych, MIG, czy też groby szkieletowe z okolic Wieńca.

Właścicielem tego muzeum jest pan Krukowiak - producent maszyn i urządzeń rolniczych. Samo muzeum znajduje się na terenie dawnej fabryki, która została przeniesiona jakiś czas temu do nowych obiektów. Po zakończonym zwiedzaniu dotarliśmy do naszego autka, zapakowaliśmy rowery, i powróciliśmy do Brześcia na ucztę duchową. Goście z Meksyku zaprezentowali bardzo "energetyczny" występ. Tańce i śpiewy bardzo spodobały się licznie przybyłym widzom. Oprócz okolicznych mieszkańców i turystów, dużą grupę stanowili kuracjusze z Wieńca-Zdroju. "Ukulturalnieni" powróciliśmy na nocleg do Kruszwicy.

Kolejny dzień postanowiliśmy przeznaczyć na zapoznanie się z Nadgoplańskim Parkiem Krajobrazowym. Jezioro Gopło jest jeziorem rynnowym o długości ok. 20 km i maksymalnej szerokości 2km. Jest jednym z kilku dużych jezior o tej samej budowie, połączonych kanałem Noteci. Trasa, krótsza wersja, miała ok. 50 km długości. Dłuższa +30. Spokojnymi, lokalnymi drogami, dojechaliśmy w rejon miejscowości Łuszczewo, gdzie zażyliśmy ożywczej kąpieli w Gople, pożywiliśmy się, a następnie skorzystaliśmy z przeprawy promowej Ostrówek – Złotowo.

Niestety, nie dane było nam dojechać w spokoju do mety (Kruszwicy), gdyż brak ścieżek rowerowych, poboczy i lokalnych dróg w tym rejonie zmusił nas do jazdy przez kilka DK 62. Ale już przy najbliższej okazji uciekliśmy z niej, i nadkładając 2-3 km dojechaliśmy bezpiecznie na miejsce. Wcześniej jeszcze, już po zejściu z pokładu promu, postanowiliśmy zrobić sobie fotkę przy tablicy Nadgoplańskiego Parku Krajobrazowego. Niestety, była nam do tego potrzebna trzecia para rąk. I prawie, jak na zawołanie, nadjechał młody (25-30 lat) rowerzysta. Sportowy ubiór, rowerowe okulary, wypasiony góral. Zrobił nam kilka zdjęć, a z krótkiej rozmowy dowiedzieliśmy się, że jest zakonnikiem, franciszkaninem, z klasztoru w Radziejowie. Przybył na Kujawy niedawno, a w czasie wolnym wykorzystuje rower do poznawania okolicy.

Każdego dnia, w miarę możliwości, przeznaczaliśmy jakiś czas na zwiedzanie samej Kruszwicy. A mieliśmy tutaj uroczy Rynek, Mysią Wieżę, romańską kolegiatę śś. Piotra i Pawła. Zaliczyliśmy również rejs statkiem po Gople. Wiedzą i pomocą służyła nam, poznana na Zlocie w Wólce Nadbużnej, wiceprezes Oddziału PTTK w Kruszwicy. Nie wiem, czy wiecie, ale to właśnie w Kruszwicy jest produkowany olej rzepakowy "Kujawski". Tutaj również, w Zakładach Przemysłu Tłuszczowego "Bunge – Polska" jest produkowana większość spożywanych w naszych domach tłuszczy roślinnych. Jest także cukrownia.

Pozostały nam jeszcze do wypełnienia dwa punkty z zaplanowanego programu: Krzywosądz i Radziejów.

Pierwszy był Krzywosądz. Pojechaliśmy tam, bo obiecałem Wisi, że pokażę Jej grób wnuczki Adama Mickiewicza.

Na niewielkim przykościelnym cmentarzu znajduje się mogiła wraz z kamiennym nagrobkiem upamiętniającym wnuczkę Adama Mickiewicza. Helena z Góreckich Modlińska zmarła w 1884 r. w wieku 27 lat.

Ponadto, koło Krzywosądza, w dniu 19.02.1863 odbyła się bitwa powstańców pod dowództwem gen. Ludwika Mierosławskiego (jednego z dyktatorów powstania), z wojskami rosyjskimi. Niestety, była to bitwa przegrana. Dwa dni później doszło do kolejnej, również przegranej przez Mierosławskiego, bitwy pod Nową Wsią. Te dwie porażki doprowadziły do złożenia przez Mierosławskiego dyktatury i wyjazdu do Paryża.

W bitwach zginęło kilkudziesięciu powstańców. Zbiorowa mogiła poległych pod Krzywosądzem znajduje się niedaleko wsi Borowo. W bitwie pod Krzywosądzem lub, jak mówią miejscowi, Krzywosądzą, zginął brat Marii Konopnickiej - Jan Wasiłowski. Ranny, został dobity bagnetami przez carskich żołnierzy. Pisarka przyjechała tutaj krótko po bitwie w poszukiwaniu mogiły brata.

Ostatnim punktem programu naszego pobytu na Kujawach był Radziejów. Kiedyś miał w nazwie jeszcze Kujawski, ale lata przemian doprowadziły do tego, że pozostał sam Radziejów. Mnie osobiście Radziejów kojarzy się z tym, że w latach kawalerskich jeździłem tutaj do panny. Ale to odległa historia i nie na temat.

Radziejów jest malowniczym, położonym na kilku wzniesieniach, niewielkim kujawskim miasteczkiem o statusie powiatu oraz gminy wiejskiej, założonym w 1252 roku. Mieszkańców ok. 5200.

Nie ma tutaj jakiegoś większego przemysłu, są za to szkoły zawodowe i średnie. Radziejów posiada kilka zabytków: kościół parafialny pw. Wiebowzięcia Najświętszej Marii Panny - fundacja biskupa krakowskiego Jana Grota z 1331 roku; kościół i klasztor o.o. Franciszkanów z 1331 roku, którego fundatorem był król Władysław Łokietek po bitwie pod Płowcami, oraz ratusz z 1862 roku i zabytkowe domy z XIX wieku.

I tak zakończyliśmy naszą tegoroczną rowerową przygodę na Kujawach.

Gdzie pojedziemy w przyszłym roku, tego jeszcze nie wiemy.

Zapraszamy do zwiedzania i odkrywania nieznanych miejsc Ziemi Kujawskiej.

 

[GALERIA ZDJĘĆ]

 

Wisia i Jarek

Początek wiosny - Topienie Marzanny!

Szykowno

17.03.2024 r.

 

Początek wiosny - Topienie Marzanny!

 

Topienie Marzanny w Gliwickim Klubie Kolarski im. W. Huzy jest jednocześnie otwarciem turystycznego sezonu kolarskiego. W tym roku odbyło się po raz 65. Nie zabrakło na nim oczywiście Ondraszków.

W niedzielę 17 marca udaliśmy się na zbiórkę na gliwickim rynku w składzie: Kazik-Bercik, Olek-Olo, Benek-Juniorek, Mariusz-Mario i Beata-Szykowno. Po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia przy pomniku Neptuna każdy wsiadł na swego dwukołowego rumaka i wyruszyliśmy w drogę. Trasa prowadziła przez Ostropę, Sośnicowice do Tworogu Małego. Tam odbył się konkurs na najciekawszą Marzannę oraz ognisko, przy którym można się było spotkać i pogadać z dawno nie widzianymi znajomymi z różnych śląskich klubów. Pojawiła się nawet lokalna telewizja Interia TV, a nasi koledzy klubowi, Kazik i Olek udzielili wywiadu nt turystyki rowerowej. Pogoda dopisała, choć temperatura nie rozpieszczała zbytnio, więc powrót poprzez Kozłowo i Łabędy odbył się dosyć szybko.

W tak miłej atmosferze do zobaczenia za rok!

 

[GALERIA ZDJĘĆ]

 

Szykowno

Niecodzienne spotkanie po latach

Rechtór

29.11.2024 r.

 

Niecodzienne spotkanie po latach

 

Był rok 1966. Szanowni państwo Sosnowie za życzliwą namową wielu rowerowych przyjaciół z wojewódzkich struktur PTTK postanowili założyć Turystyczny Klub Kolarski przy Cieszyńskim Oddziale PTTK, aby nadać swojej rowerowej pasji konkretne ramy organizacyjne. Co prawda już od 1952 r. przy Oddziale działała Komisja Turystyki Kolarskiej a w niej wielu pasjonatów roweru, ale jednak to nie to samo. A zatem w stacji turystycznej "u Jónka" pod Tułem zebrała się grupa założycielska, a w niej był również Piotr Chobot - podówczas uczeń cieszyńskiej budowlanki.

Minęło 58 lat. I oto u naszej zacnej "Szeryfowej" pojawiła się dwuosobowa delegacja: Rechtór oraz właśnie Piotr Chobot we własnej osobie(!), obecnie już od dobrych paru lat szczęśliwy beneficjent austriackiego odpowiednika ZUS-u.

Milka od razu poznała Piotra po... uśmiechu! Stwierdzając, że kolor włosów może już nie ten, ale twarz została ta sama. Wspominkom z dawnych lat, z życiowych i rowerowych dokonań nie było końca. Towarzyszyły temu wzruszenia oraz opowiastki zaczynające się od: a pamiętasz jak...

I bylibyśmy tam jeszcze długo siedzieli i wspominali, jednak "Szeryfową" wezwały codzienne obowiązki. W drodze powrotnej nadeszła mnie konstatacja, że przy założeniu klubu byli obecni trochę starsi dwaj "Szeryfowie", a resztę stanowiła młodzież z cieszyńskich szkół. Teraz się to już całkiem zmieniło...

Dodam jeszcze, że Piotr ofiarował do klubowych zbiorów swój dawny rower marki Peugeot, album fotograficzny z zdjęciami z pierwszych wypraw oraz ówczesną książeczkę KOT. I wielkie mu dzięki za to, że o Ondraszku nie zapomniał i nas znalazł.

 

[GALERIA ZDJĘĆ]

 

Rechtór - Zbyś